PRZYGODA Z PANDEMIĄ  I  ROZDZIAŁ    11
AKTUALIZACJA 26.04.2020 r. 
 
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 11
 
Ze wszystkich stron napływają smutne wieści.
Koronawirus ma się dobrze. Dziesiątkuje ludzi, wpędza gospodarkę w kłopoty, a polityków wystawia na niebywałą próbę.
Nie wszyscy sobie radzą z zaistniałą sytuacją.
Coraz więcej jest napięć między rządem a społeczeństwem.
Absurdy same się mnożą, a władza zmierza do wyborów.
Nie obchodzi ich czy to będzie powodem wielu zakażeń czy nie, istotne, żeby dojść do władzy.
Społeczeństwo jak zwykle obśmiewa niektóre sytuacje, nie tylko polityczne.
Jednakże  nie będę zajmowała się sprawami politycznymi, bo się na tym nie znam, ale lubię śmiać się z różnych rzeczy czy sytuacji.
Przeglądając internet wpadłam na takie śmieszne powiedzenie; Maseczka chroni przed koronawirusem jak stringi przed mrozem.
Jak wynika z niektórych doniesień faktycznie maseczki niewiele dają, ale dają jakieś poczucie izolacji.
Można i tak, jeśli tylko nastraszy się ludzi, że pięć tysięcy najmniej za nienoszenie maseczki.
Z napięć rodzinnych na kwarantannie, spodobało mi się między innymi takie;
Helena, zmieniłaś hasło do komputera?
Tak, odpowiada żona.
A jakie teraz jest, pyta mąż?
Rocznica naszego ślubu.
A cholera, klnie mąż.
Helena, a jaka to data?
Zapytaj komputera.
A tak się skarży człowiek, który ma dość hasła; zostań w domu.
Każą siedzieć w domu, a ja bym się już w końcu położył.
Sąsiad siedzi na balkonie. Znudzony już tą kwarantanną. Obok wyszedł na balkon drugi sąsiad, który również siedzi w domu.
To co sąsiad, odzywa się jeden do drugiego; kwarantanna czy sraczka?
A oto inny przypadek, który spodobał się wielu ludziom;
Pije pan, pyta lekarz pacjenta na kwarantannie?
Nie piję, doktorze, nie palę też papierosów, ani innego świństwa.
A jak się pan odpręża siedząc w domu?
Siedzę na facebooku i się do wszystkiego i wszystkich przyczepiam, przez co ich wkurzam, oni mają nerwy a ja ubaw.
Kochanie, krzyczy mąż z pokoju do żony, która rzuca garnkami w kuchni, nie złość się, bo złość piękności szkodzi, a ty nie masz czym szastać.
Szkoda, że nie wiemy, co było dalej, ja się domyślam.
Jeszcze jeden taki kawał rzucił mi się na oczy;
Najlepszy przyjaciel kobiety to pies, nigdy nie zapyta, dlaczego żresz po nocy, będzie dzielnie żarł z tobą.
A na koniec coś z zakupów, tym razem kobiety poszły do sklepu. Po jakimś czasie dzwoni ojciec do syna i mówi; wiesz synu, u nas w domu wielka radość, matka poszła do sklepu i poprosili ją o dowód, matka cała w skowronkach.
Dobrze tato, a u nas żałoba, moja też poszła do sklepu w godzinach dla seniorów i obsłużyli ją.
Siedząc w domu strasznie utyłaś, powiedział mąż do żony, schudnij bo odejdę. Żona postarała się i schudła, chociaż kosztowało ją to wiele wysiłku, po czym odeszła sama.
Wniosek; nie wkurzać kobiet.
Cóż, lubimy się śmiać, żartować, to daje nam trochę psychicznego komfortu, tylko jak długo?
Pragnę już swobodnie pójść na spacer, bez stresu i strachu, że ktoś na mnie kichnie, czy kaszlnie. Dosyć mam uważania na klamki, poręcze i inne blaty. Strach czasami w sklepie przyjmować resztę z zakupów.
Jak jeszcze długo wytrzymamy?