PRZYGODA Z PANDEMIĄ ROZDZIAŁ  4
AKTUALIZACJA 16.04.2020 r.
 
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 4
 
Tego dnia ranek wstawał słoneczny. Z bijącym sercem podniosłam się z łóżka,bo trzeba iść do banku.
Nie ma wyjścia, tego nikt za mnie nie zrobi, a szkoda, ponieważ boję się jak nie wiem co.
Żeby nie zacząć się nakręcać, szybko się wyszykowałam i wyszłam z mieszkania.
Ile to ja dni nie byłam poza domem?
Przebiegłam myślami wstecz i okazało się, że prawie miesiąc siedziałam grzecznie sama w domu. To jakiś obłęd!
Przecież jestem pozbawiona ruchu i świeżego powietrza, i na dokładkę nie mogłam dopiąć spódnicy.
Szłam spokojnie ulicą mojego miasta. Do banku jakiś kilometr, niedaleko, a jednocześnie droga dłużyła mi się w nieskończoność.
Na ulicy pustki.
Gdzieniegdzie przemknęła jakaś osoba, starając się trzymać między nami odległość.
Kiedy dochodziłam do banku, zauważyłam kolejkę.
Stało kilkanaście osób, w dużych odstępach od siebie. Niektórzy mieli na dłoniach rękawiczki, inni maseczki na twarzy, a jeszcze inni i rękawiczki i maseczki.
Nie wiem dlaczego, ale ubawiło mnie to.
Pokaz mody, przemknęło mi przez myśl, i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dziwnie to wyglądało, żadnej w tym logiki, ale w strachu ludzie robią różne rzeczy.
Do banku mogły wejść tylko dwie osoby, dlatego kolejka się wydłużała, a panie w okienkach się nie śpieszyły.
Jeszcze trochę a nie wytrzymam, powiedziała do mnie pani stojąca za mną. Odwróciłam się, żeby jej odpowiedzieć, i zachciało mi się śmiać.
Pani miała na twarzy maseczkę, a na głowie przyłbicę. Na rękach gumowe rękawice, a na sobie płaszcz ortalionowy. Wyglądała bajecznie.
Kiedy zobaczyła moją twarz, zapytała; głupio wyglądam?
Nie, nie głupio, tylko jakoś inaczej.
A jednocześnie pomyślałam, że jeszcze takiego fisia to nie dostałam, może z czasem, ale jeszcze nie dzisiaj.
Co strach robi z człowiekiem?
W banku nie wiedziałam jak mam się zachować. Napis nad okienkiem kazał mi trzymać się z dala od okienka, nie kłaść dłoni na blacie i podawać na odległość polecenia przelewu, dokumenty, czy odbierać gotówkę.
Znowu mnie to rozbawiło. Stać mam daleko, tylko wyciągać dłonie jako przedłużenie mojego ramienia?
Nic mi tu nie pasowało, ale cóż ja mogę taki robaczek mały w tej całej machinie świata.
Tak rozbawiona przypomniałam sobie przeczytany w internecie napis; kiedyś jeśli ktoś kichnął, to mówiło się na zdrowie, teraz kiedy ktoś kichnie, wszyscy uciekają.
Uśmiechnęłam się do siebie. Dobry sposób, jeśli nie możesz nic zrobić, śmiej się z problemu, wtedy przynajmniej lżej na duszy.