PRZYGODA Z PANDEMIĄ ROZDZIAŁ  III A
AKTUALIZACJA 30.06.2020 r.   
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 1
 
 
Lato tego roku daje się nam we znaki. Upał jest dokuczliwy, zatem siedzenia w domu ciąg dalszy.
Ale nie tylko w przyrodzie jest gorąco, gorączka również aż wrze w polityce.
Wielu prominentów pcha się do koryta, nie zważając na to, że jest Koronawirus, którego pandemię przecież sami ogłosili.
Tylko ten wirus działa jakoś wybiórczo, to znaczy nie dopada parlamentarzystów, tylko na przykład górników, których pozamykali w domach, niby ogniska zapalne.
I to właśnie w tym momencie, kiedy górnicy szykowali się jechać na Warszawę, aby upomnieć się o swoje.
W tym samym czasie parlamentarzyści nie nosząc ani maseczek, ani rękawiczek, zbierają się tłumnie nie bacząc na odległości, które sami ustalili.
To wszystko spowodowało, że ludzie wyszli na ulicę.
Po raz kolejny zostali spacyfikowani, pozamykani w aresztach, powywożeni poza miasto, żeby nie mogli upominać się o swoje.
Rozmyślając nad tymi sprawami, popijałam herbatę.
Zadzwonił telefon.
W słuchawce usłyszałam moją nową znajomą, Alinę.
Alina jest młodą kobietą, która umie rozsądnie myśleć, umie też upominać się o swoje.
Co tam u ciebie, zapytałam?
Jestem w mieście, chciałabym przyjść do ciebie na kawę, mogę?
Oczywiście, właśnie popijam sobie herbatkę.
To zaraz będę, powiedziała i rozłączyła się.
Po paru minutach wpadła do mojej kuchni i od razu widać było, że jest zdenerwowana.
Oj, cóż cię tak rozsierdziło?
To jakaś farsa, zaczęła, nie rozumiem ludzi, czy oni nie umieją samodzielnie myśleć?
Chyba nie,  mają przecież od tego polityków.
Ale co się stało?
Wyobraź sobie poszłam do sklepu po mięso, tu obok ciebie, wiesz, za rogiem.
Wiem, odparłam, też tam kupuję, zawsze mają świeże i dobre.
Własnie, i pani uprzejmie mi oznajmiła, że nie sprzeda mi nic, ponieważ nie mam nałożonej maseczki, wyobrażasz sobie?
I co, nie masz mięsa?
Nie mam, ale nie będzie mnie nikt trzymał za mordę, Alina już krzyczała.
Musiałam jakoś ją uspokoić, bo mi sąsiadów ściągnie na głowę.
Uspokój się, usiądź, zaparzę ci melisy.
Dobrze, zaparz, ale i tak tego nie mogę zdzierżyć, co się dzieje z ludźmi, przecież te maseczki tylko nam szkodzą, a nie pomagają. Niech sami noszą te namordniki.
Alina wprost się gotowała.
A jutro idę do banku, ciekawe czy też mnie wyproszą?
Wiesz co, zaczęłam delikatnie, może faktycznie na te parę minut zakładajmy te maseczki?
A w życiu, pójdę do innego sklepu, a nie będę kagańca nosić na twarzy. Rozumiem ręce dezynfekować, ale szmaty na twarz zakładać, tego nie mogę pojąć.
Poczekaj, niedługo wybory to nam trochę popuszczą, a potem znowu przykręcą śruby.
Ciekawa jestem o co im chodzi? Alina dalej prowadziła swoje rozmyślania, tylko, że na głos, wciągając mnie do swoich teorii spiskowych.
Jednakże przyznałam jej rację, coś jest nie tak, tylko co?
Politycy używają tego wirusa jako straszaka, co z resztą udało im się śpiewająco. Teraz popuszczają trochę, nazywając to obluzowaniem, ale już też uprzedzają, że jesienią przyjdzie następna fala.
I co tu dużo mówić, powoli już zwiększa się zachorowalność na tego wirusa, jak również zaczyna obejmować coraz większy obszar.
Alina, o co tu chodzi?
Nie wiem Lenka, ale długo to nie utrzyma się w tajemnicy.
W tym momencie zadzwonił domofon.
Otwórz, usłyszałam w słuchawce.
Po chwili Kryśka wpadła do kuchni, i od razu zaczęła opowiadać.
Wiecie co, to już jakaś parodia, wyobrażacie sobie, poszłam do apteki.
No i....
Pani zwróciła mi uwagę, że nie mam maseczki, to ja jej odpowiedziałam, że też nie ma.
Wtedy ona, że ma szybę.
Toż przecież ja też mam tę samą szybę, powiedziałam.
A ona, że szyba jest jej.
Zrób mi melisy bo nie wytrzymam, dodała.
Faktycznie trudno się w tym wszystkim połapać, wielu rzeczy nie rozumiemy, dlatego to budzi w ludziach taki bunt.