PRZYGODA Z PANDEMIĄ ROZDZIAŁ 8
AKTUALIZACJA 26.06.2020 r.   
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 8
 
Patrzyłam na dziewczyny. Siedziały jakieś ciche. Ktoś przecież musiał zacząć rozmowę. Nie wiadomo było czy na wesoło czy na smutno, ale jak pocieszać Kryśkę, skoro biedna cierpi.
A słyszałyście taki kawał, zaczęłam?
Jaki, ożywiły się w końcu.
To posłuchajcie.
Żona do męża mówi przy obiedzie; kochanie, byłam u ciebie dzisiaj w biurze, ale ciebie nie było. Widocznie byłem u szefa, odpowiada mąż. Widocznie tak, odpowiada żona, potrzebowałam pieniędzy, bo zabrakło mi na zakupy, więc wyciągnęłam z twojej marynarki portfel, i wzięłam sobie sto złotych. Mąż wlepił w żonę wzrok; kochanie, ale ja byłem dzisiaj w swetrze, ukradłaś koledze pieniądze.
Dobre, powiedziała Beata.
Nie poznała, że to nie marynarka jej męża, zdziwiła się Kaśka?
Nie wiem czy poznała czy nie, zaczęłam, ale to jest tylko kawał.
W tym momencie Kryśka wybuchnęła płaczem.
No i co teraz, zapytała Beata?
Kryśka, wiesz co, ja bym tego twojego chłopa po prostu też zdradziła, powiedziała Kaśka.
Głupoty gadasz, akurat ona ma siłę zdradzać męża, kiedy widzisz, że ryczy, Beata była zdegustowana. Jak można zaproponować coś takiego kobiecie, która cierpi?
No i co z tego, że cierpi, spotka się z jakimś przystojniakiem to jej przejdzie, mówię ci Krysiu, to pomaga.
A ty skąd wiesz, że pomaga, zapytała Beata?
Wiem i już, odparła Kaśka, ja bym tak zrobiła.
To sobie rób, a jej do tego nie namawiaj bo jeszcze gorzej namiesza jej się w małżeństwie.
Mamy pocieszać Kryśkę, a nie kłócić się, krzyknęłam.
Jak widzę, za bardzo jesteście szczęśliwe, żeby ją zrozumieć.
Jak to szczęśliwe, zapytała Kryśka?
Jestem w ciąży, wypaliła Kaśka.
W tym momencie usłyszałyśmy dosłownie wycie syreny. Kryśka zanosiła się płaczem.
Prosiłam cię, żebyś nie mówiła przy niej.
No tak mówiłaś, ale już nie mogłam wytrzymać.
Będziesz miała dzidziusia, ucieszyła się Beata.
No, będziemy mieli, dodała Kaśka.
A co wolisz, syna czy córkę, zapytała Beata?
Obojętnie, żeby tylko było zdrowe.
Może przestaniecie być takie szczęśliwe, zapytałam, w ten sposób nie pomożemy Krysi.
Wiesz co, zaczęła Beata, ja bym podała do sądu nasz rząd, za takie rozwalanie rodziny powinni odpowiedzieć. Wpakowali ludzi na tyle tygodni do mieszkań, że w końcu nie wytrzymali ze sobą.
Co ty za głupoty gadasz, zaczęłam, ani twoje Beata małżeństwo, ani małżeństwo Kaśki nie zostało rozwalone, tylko Kryśki, zatem nie było ono takie dobre jakbyśmy chciały.
Mąż Kryśki nie wytrzymał jak widać,  i zafundował sobie odskocznię.
Proszę cię, nie płacz, powiedziałam, ponieważ usta Kryśki wykrzywiły się już w grymasie i zaraz by wybuchnęła płaczem.
Musisz z nim porozmawiać, może uda się uratować małżeństwo.
Kiedy on ze mną nie rozmawia, mijamy się, jakbyśmy byli lokatorami.
To może potrzebujecie pomocy psychologa, zaproponuj mu.
Kryśka nic więcej nie powiedziała, siedziała jak skamieniała.
Z wami to takie pocieszanie, zaczęłam, emanujecie szczęściem, to jej nie pomaga.
Wiecie co, zaczęła Beata, może pójdziemy na zakupy, mi to zawsze pomaga.
Nie mam ochoty na zakupy, chyba już pójdę.
Kryśka jak widać spodziewała się więcej od nas, a my takie przyjaciółki, że nie wiedziałyśmy co robić.
No cóż, muszą sobie poradzić z tym sami.ki, ożywiły się w końcu.
To posłuchajcie, powiedziałam.