PRZYGODA Z PANDEMIĄ  I ROZDZIAŁ    12
AKTUALIZACJA 27.04.2020 r.  
 
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 12
 
Otworzyłam rano oczy, ale nie zamierzałam wstawać. Po co pałętać się po mieszkaniu, albo podnieść się z pościeli po to, żeby usiąść.
Wszystko tego ranka wydawało mi się bez sensu. Chyba tylko jedno co miało sens, to obiad, bo śniadania to już od dawna nie jadam, po prostu mi się nie chce.
Przysnęłam jeszcze, obudziłam się koło południa.
Teraz mogę wstać, i ugotować sobie obiad.
Jak zwykle odpaliłam laptopa, żeby przejrzeć internet i wiadomości na dzisiejszy ranek.
Wiele informacji straszyło mnie.
A dajcie mi spokój,  siedzę grzecznie w domu i jeszcze mnie straszycie.
Zaczęłam przeglądać strony i natrafiłam na coś co mnie rozbawiło, a brzmi to mniej więcej tak; Siekiera motyka kawał drania, do wyborów nas pogania,
a to tylko powiem tak, Polak da sam tobie znak.
Siekiera motyka powolutku, doprowadzą aż do skutku,
że wybuchnie wielki bum, już powoli robią szum.
Ktoś się bawi słowami, i nawet mu to wychodzi. Poprawiłam sobie tym humor, no i o to chodzi, żeby nie dać się zwariować.
Kiedy już zjadłam obiad, pomyślałam sobie; co słychać u dziewczyn, chyba pościągam je na skype, może coś jeszcze wesołego opowiedzą. Mieszkam sama, więc nie ma kto robić mi kawałów, czy wkurzać, zwłaszcza zakupami. Dla mnie robi zakupy kobieta, zatem nie mam tego rodzaju problemów co dziewczyny.
I co tam Lenka, nie nudzisz się, zapytała Beata?
Czasami, odparłam.
Masz szczęście, ja mam bez przerwy z tym problemy, ale nie tylko ja. Kryśka mi opowiadała, że jej mąż poszedł na zakupy, bo już go po domu nosiło.
Chociaż miał napisane feta, to przyszedł bez niczego, bo jak stwierdził, nigdzie nie mógł znaleźć serwety.
A mój, kontynuuje Beata, miał kupić ciecierzycę, szukał po sklepie i nie mógł  znaleźć, więc zapytał panią gdzie znajdzie CIEŃ KSIĘŻYCA. W domu mi powiedział, że pani oczy zrobiły się dziwnie duże.
Mało tego, Kaśka też miała niezły ubaw, kiedy mąż zamiast szczypiorku kupił por. Jak go zapytała, czy ty nie wiesz jak wygląda szczypiorek, odpowiedział, że w całości jeszcze nigdy nie widział.
Miałam niezły ubaw.
Czyżby mężowie w ten sposób zabawiali się z żonami, robiąc im na złość, żeby nie przyzwyczajały się do wyręczania ich w zakupach?
Posłuchaj co mi jeszcze wywinął, ciągnęła dalej Beata. Wysłałam go do Biedronki po dwa opakowania makaronu nitki. Przyniósł mi dwie szpulki białych nici, bo w torebkach tam nie było.
Parsknęłam śmiechem.
Coś mi się wydaje, że panowie niezłą sobie robią zabawę, ale nic nie mówiłam, bo ubaw miałam przedni.
Nie śmiej się, powiedziała Beata,posłuchaj jeszcze.
Poprosiłam mojego, żeby mi kupił śmietanę trzydziestkę, to kupił, ale trzydzieści procent przecenioną.
Wiesz co, powiedziała Beata, jak mnie kiedyś poprosi o piwo to pójdę do apteki i kupię mu coś na przeczyszczenie.
Nie wytrzymałam, jeszcze z pół roku to nabiorą wprawy w dokuczaniu sobie.
A wiesz co jeszcze mi wywinął?
Co takiego?
Przed Niedzielą Palmową poprosiłam go, żeby mi kupił Palmę.
Przyszedł do domu uradowany, powiedział, że margaryny palmy nie było, więc kupił margarynę Kasie. Nie wytrzymałam, trzasnęłam go ścierką.
Ja też nie wytrzymałam, śmiałam się do łez.
No cóż, muszą coś robić bo inaczej się pozagryzają.
Ileż można siedzieć na małej powierzchni na dokładkę z dziećmi, które ciągle coś chcą?
A tu jak na złość nie zapowiada się jeszcze, że wkrótce coś się zmieni.